ZIELIŃSKI ZYGMUNT (1925-2017). Ktoś powie, że nekrolog to drobnostka, drobiażdżek i arcydrobiażdżek. Ale to nieprawda. Z pożegnań dowiadujemy się o zesłańcach, o których nikt nie pamiętał. I którzy zapewne, jak Zygmunt Zieliński, nie znaleźli się w żadnych rejestrach, słownikach i opracowaniach. Odnotujmy więc Janinę Śmiśniewiczową („sybiraczka, pielęgniarka/ przez wiele lat w Lecznicy Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej”), choć chciałbym, oprócz Janiny Śmiśniewiczowej (1931-2009), przedstawić kilku innych zesłańców, włącznie z Eugeniuszem Wyszkowskim. Przejdźmy jednak do poezji, do tego, co jest nam najbliższe: „rzadko się zdarza / widzieć równocześnie / autora wiersz i temat // czytając pieśń nad pieśniami / rozdzierającej czułości / patrzyłem na zwyczajnego chłopca w okularach / co przy okrągłym stole grał z kumplami w karty / ani śladu kwitnących irysów czy jabłek granatu // Bóg jest zakochanym poetą / pomyślałem sobie / układa o każdym z nas / niepojętą dla reszty ludzi pieśń nad pieśniami”.
[25 VIII 2018]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki