SZTAJNERT BERNARD (1927-2009). Nieczęsto się zdarza, by wiersz nieznanego nam dotychczas poety, zaledwie kojarzonego, stał się naszym wierszem. Jeżeli przesadzam – to ździebko. Jeżeli bujam – to również ździebko. Ale przeczytajmy „Przejście starców”:
	
	Starcy przechodzą mostem, a za nimi krowy.
	Pod mostem płynie rzeka, rzeka tylko z wody,
	Wodorostów wydętych i rozmiękłej ziemi.
	Starcy przechodzą mostem, przechodzą zgarbieni,
	Za nimi idą krowy, za krowami konie.
	Rzeka jest tylko rzeką, most nie jest symbolem.
	Krowy węszą oborę, konie węszą stajnię,
	Starcy przechodzą mostem, przechodzą zwyczajnie.
	
	Zdecydowałem się w antykwariacie na Jerzego Putramenta, na „Początek eposu i inne opowiadania” (Warszawa 1980). Nigdy nie czytałem Pucia od deski do deski, najprawdopodobniej nie liznąłem jego pisarstwa nawet na lubelskiej polonistyce, stąd ta dzisiejsza decyzja. Ponadto urzekł mnie „zadartonosy” dwudziestolatek w opowiadaniu Putramenta. O „zadartonosym” będę pamiętał, bo przecież trzeba myśleć o polszczyźnie, o jej wzbogaceniu i podkręceniu.
	
	Bernard Sztajnert: „Odwrócony kamień”. Okładkę projektowała Barbara Niedzielska. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1963, s. 41
	
	[8 I 2018]
	© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki