SKWARNICKI MAREK (1930-2013). O sybiraku Lechu Stanisławie Sobieniewskim, zmarłym na emigracji, napiszę niebawem. Dziś pobędę wyłącznie z poezją Marka Skwarnickiego. Boli mnie to, że nie pamiętamy o Skwarnickim:
Wiersz Różewicza podobny do prozy.
Lecz proza nie jest tak jak wiersz liryczna.
Nikt przed nim lepiej nie wykrztusił grozy,
która jest w kata ciepłych rękawiczkach.
Całą tradycję romantyków śpiewną
z szumiących kniei w suche zmienił drewno.
Ubolewam nad naszą wybitnie polską specjalnością, czyli nad zapomnieniem, któremu nie umiemy i nie staramy się zaradzić. Koncentrujemy się na wszystkim, bez mała na wszystkim, ignorując Skwarnickich. Tudzież Sobieniewskich.
Marek Skwarnicki: „Wiersze wybrane”. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974, s. 132
[10 XII 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki