GRĘDZIŃSKI STANISŁAW (ur. w 1895 roku). Zaledwie siedemnaście wierszy o jednowyrazowych tytułach („Miłość”, „Skazańcy”, „Śmierć”, „Samobójstwo”, „Pogrzeb”), ale za to w pewnym utworze Grędzińskiego, mianowicie w „Erotyku”, mamy do czynienia z męskim nasieniem. Zdaje się, iż wcześniej poezja polska unikała spermy, Stanisław Grędziński zaś z marszu wprowadził ją do swojego tekstu: „rozwaliła się na łóżku pali papierosy / i sama się do siebie uśmiecha zagadkowo / na niej masa brązowych rozfalowanych włosów / rzekłbyś brzuchata leży biała morska krowa // nogi jej muskularne a chwytne jak węże / w tych gorących mocnych objęciach / ileż razym leniwie się prężył / z przejęciem // umie ona niejedno / zna przeróżne sekrety / mocne jak kokaina / słodkie jak ananas / wie jak wessać sok w skórę mocniejszy od wina / byś tryskał spermą jak fontanna do rana / (...)”.
Nie wykluczam, że sperma zagościła na kartkach naszej poezji grubo przed Grędzińskim. Trzeba by to sprawdzić i uściślić. Chciałbym jednak, żeby ową spermę można było zaliczyć do szczytowych osiągnięć lubelskiego debiutanta.
Stanisław Grędziński: „Parabole”. Okładkę projektował Kazimierz Tomorowicz. Nakładem „Reflektora”, Lublin 1926, s. 38
[XI 2008]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki