nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, Sennik szczęśliwicki (4)

2022-06-24 16:14

8 lutego 1985
Dużo ciemnych ludzi wokół. Obozujemy w lesie. Na żywym ogniu gotuje się jedzenie w zasmolonych kociołkach. Pewnego razu ktoś jednak ugotował zupę na lśniącej masce amerykańskiego samochodu Leona. Potem zepsuł jego telewizor. W obawie przed jego gniewem, porzucam to miejsce. Wracam do domu, dom pełen ludzi, są tu matki z dziećmi, pojedyncze osoby i pewien człowiek pracujący w Instytucie Atomowym, który rzadko opuszcza pokój. Gdy inni idą na plażę, zostaje i czyta swoje manuskrypty. Promieniotwórczością swoich zapisków zaraża cały dom i przez dwa tygodnie nie przyznaje się do tego. Zmuszony przez swoich zwierzchników, ostrzega nas o wiele za późno, zaraza promieniotwórcza jest już wszędzie, we wszystkich organizmach i produktach. Idę nad morze. I ono wydaje się zarażone. Po plaży plączą się patyki, fale niosą brunatną pianę. Ale widzę dalekich pływaków i kontrolującą łódź motorową, w jednym z pływaków rozpoznaję Franciszka – wtedy coś mnie nagle wrzuca do wody, zapominam, że nie umiem pływać, bo umiem, płynę aż za boje, zaczynam się bać i zawracam.

© Marta Zelwan