6 lutego 1985
Było dwóch braci i dwie siostry w rodzinie pewnego okrutnika, któremu zamarzło serce. Gdy najstarsza dziewczynka zaczęła niedowidzieć, zniknęły dla niej ze świata kształty i kolory, w końcu zupełnie straciła wzrok. Ich ojciec uciekał przed czerwono zachodzącym słońcem, całymi dniami holował pustą łódź po jeziorze, nie dbał o dzieci, nie karmił, nie kochał. Starsi bracia uczyli się polować, rozpalać ogień, łowić ryby. Młodsza siostra naśladowała ich. Gdy ojciec zauważył ich starania, zmienił się, wciąż chciał im coś wynagradzać. Najstarszej dziewczynce kupił farby i kredki, a gdy wzięła do ręki pędzel, odzyskała wzrok. Widziała wszystko. Widzenie zaczęło się od płynnej, skapującej z nieba złotej barwy.
© Marta Zelwan