nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

NOTES, Odpowiedź Krzysztofowi Tomankowi (3)

2015-03-03 10:59

Krzysztofie, Twoje słowa brzmią dla mnie obco. Przystaję na ciężar, którym obarczasz intelektualizm, bo każdy z piszących na niego przystaje i każde „tak trzeba”, „tak-nie”, „czym jest poezja, która ocala”, „czym jest poezja, która nie ocala” wyrasta z tego ciężaru. Ale Ty chcesz więcej, wskazując na ten sam mityczny grzech założycielski, znany od wieków, czyniąc z niego ciężar de facto nie do przejęcia i nie do zniesienia, kamień młyński, który uniemożliwia – w moim najgłębszym przekonaniu – działanie w pisarstwie pierwotne, gruntujące, działanie wolności: transcendencję w literaturze – tematów, podmiotów, języka, światopoglądu, wreszcie: osoby pisarza – jego mowy i głosu. „Nie sposób przedrzeć się z nimi w ustach bez dewaluacji”, powiadasz. Ale to postawa idealisty obiektywnego, skrajnie inna od postawy idealisty wolności (te dwa ujęcia wprowadzał swego czasu Dilthey). To, więc co mi zarzucałeś – że patos pisarski wynikałby z resentymentu – odnajduję w Tobie mówiącym podobnym resentymentem: że dość literatury zrodzonej z nieświadomości, z grzechu założycielskiego, z manii wyparć, powtórzeń, z trwania w aurze dobrego myślenia o sobie. Skąd ta boska świadomość tego, co dobre i złe? Skąd prawo do hermeneutycznej podejrzliwości, którym nieustannie legitymujesz swoją retorykę? Skąd gniew, który przypisujesz mi od początku naszej rozmowy, choć ja sam wspomniałem o nim zaledwie mimochodem?

To jasne, odpowiesz: z tradycji europejskiej myśli, z tradycji kartezjuszowskiego wątpienia, wątpienia pierwszego hermeneuty, ojca hermeneutycznej nowożytności. Częścią tego samego dziedzictwa jest jednak i Tomasz Mann piszący Józefa i jego braci. Nalegam więc, odpowiedz. Czy uważasz, że pisząc ten utwór, Mann myślał o grzechu założycielskim? Owszem – ale tylko jako o narzędziu, bodźcu, który wykorzystywał jako instrument stymulujący jego myśl, twórczą refleksję. Literatura według Manna – tak uważam – nie była bowiem religią, toteż nieuprawnioną ekwiwokacją byłoby przenosić na jej dziedzinę pojęcia grzechu, winy: nawet grzechu założycielskiego oraz winy założycielskiej. Czy arcydzieło w swojej semantyce dopuszcza w ogóle taką możliwość: czy mogłoby wyrastać z winy założycielskiej, z ograniczenia winą założycielską czy raczej – wyrastałoby z twórczej nad winą założycielską refleksji? Postawa literacka powinna przekraczać literaturę w stronę życia, nie tylko w stronę Boga – w tej mierze w obydwu wariantach staje się postawą transcendentalną, wolną od gniewu i resentymentu. I nie ma to nic wspólnego z Faustem czy z Hamletem. Nie wymaga hermeneutycznej podejrzliwości Mefistofelesów, Fortynbrasów. Nie ma to również nic wspólnego ze „snami o potędze”. Raczej dotyka ludzkiej potrzeby wolności-we-własnej-naturze. Także twórczej. We własnej naturze – nie poza nią – daje się odnaleźć wiecznie bijące, transcendentalne źródło pytań o siebie, a także dopytywań; źródło wolności. Nie intelektualne. Nie antyintelektualne. Humanistyczne, mocne humanizmem poza intelektem.

© Karol Samsel