Obracam się wśród poetów, żyję wśród poetów. Choć nie wszyscy oni piszą wiersze. Ale – jak mawiał Stachura: „Poeta to nie ten, co pisze wiersze”... czy jakoś tak...
O poezji rozmawiamy rzadko. A jeśli już – to półgębkiem i nieśmiało. Jakby od niechcenia.
Częściej o poezji pijemy – czy to w lokalnej Sedinie z Tomkiem Majzlem, czy nad brzegiem (nomen omen) brzeskiej Odry z Wojtkiem Borosem – w dzień, który rozpoczął smoleńskie szaleństwo...
I potem ten drugi pisze wiersz:
Dlaczego spadłeś ty TU-154 jeden
akurat w moje urodziny
gdym przepity wracał z Brzegu
nad Mare Balticum
naprawdę nigdy nie śniłem
o tak szatańskim prezencie
zawsze czysty
mordowałem nocą obcych
gwałciłem ich żony
oddawałem się przygodnym kobietom
byłem gejem i Żydem
tego nie robi się poecie z Polski.
A ja o urodzinach nic nie wiedziałem – piliśmy tak bez okazji. Może z takiej, że Odra płynęła?
A Tomek napisał:
Sedina
Od ronda w prawo a potem w dół:
Ponad tłumem albo kameralnie
unoszą się zawsze mgliście dyskretnie
ważne ciężkie i ważne lekkie
jasne
Bo o poezji rozmawia się ciężko i nieskładnie – słowa jakieś nieporadne.
Dopiero potem można usiąść i opisać tę milczaną rozmowę.
© Zbigniew Wojciechowicz