nowości 2024

Edward Balcerzan Domysły

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Tomasz Majzel Części

Karol Samsel Autodafe 7

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

książki z 2023

Andrzej Ballo Niczyje

Maciej Bieszczad Pasaże

Maciej Bieszczad Ultradźwięki

Zbigniew Chojnowski Co to to

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Kazimierz Fajfer Całokształt

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Anna Frajlich Szymborska. Poeta poetów

Adrian Gleń Jest

Jarek Holden Gojtowski Urywki

Jarosław Jakubowski Baza

Jarosław Jakubowski Koń

Waldemar Jocher dzieńdzień

Jolanta Jonaszko Nietutejsi

Bogusław Kierc Dla tego

Andrzej Kopacki Życie codzienne podczas wojny opodal

Jarosław Księżyk Hydra

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito w podróży

Franciszek Lime Garderoba cieni

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Grażyna Obrąpalska Zanim pogubią się litery

Elżbieta Olak W deszczu

Gustaw Rajmus >>Dwie Historie<< i inne historie

Juan Manuel Roca Obywatel nocy

Karol Samsel Autodafe 6

Kenneth White Przymierze z Ziemią

Andrzej Wojciechowski Budzą mnie w nocy słowa do zapisania

Wojciech Zamysłowski Birdy peak experience

City 6. Antologia polskich opowiadań grozy

MACHNIĘCIA, Sto osiemdziesiąt minut z okładem po Kujawach 11

2019-10-03 16:02

Czas umyka. Grubo po „jedenasty”. Na koniec do Straszewa do kościoła, gdzie ojciec był chrzczony. Wielkanocna wojna czterdziestego drugiego, pewnie marzec lub kwiecień, a wiozą gówniarza do sakramentu – może da radę i przeżyje, ale kto go tam „wi”. Bóg dał i Bóg wziął. Ale zostawił. „Wchodzim”, „patrzym”, kropielnica starożytna z wieku szesnastego, bo kościół w Straszewie od czternastego wieku stoi, choć ten nie oryginał. Palony kilka razy, a raz nawet przez krzyżaków. Nie chce mi się wierzyć, że pobożni spalili kościół. Rozglądamy się wokół: Unia Europejska wszystko tu odnowiła, wyrównała, naprawiła. Obok kościoła przebudowany dworek, przed którym starodrzew jakiś się ustał. Zaglądamy, oceniamy, wyjeżdżamy: na koniec Brzeźno.

Tam babcia Zosia do szkoły chodziła. Na fotografii pewnie setka dzieci i nauczyciele. Rok dwudziesty piąty. A szkoła stoi odnowiona i przez Unię Europejską wspomożona. Teraz piękna świetlica jest, na którą ma baczenie matka boska stacjonująca obok. Chwilę rozmawiamy z mężem dyrektorki tutejszego zakładu. Mówi, że z roku na rok dzieci ubywało, jakby kto je kradł i mordował. Pustka w oddziałach szkolnych się taka robiła piętnaście lat temu, że było strasznie. Potem zostało jedno dziecko, które też któregoś dnia przepadło. I co? Nic. Szkołę na świetlicę przemianowali i tyle teraz dzieci chodzi, że czasem miejsca brak.

© Maciej Wróblewski