Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach
Zenon Fajfer Pieśń słowronka
Piotr Fluks Nie z tego światła
Bogusław Kierc Dla tego
Artur Daniel Liskowacki Do żywego
Elżbieta Olak W deszczu
Karol Samsel Autodafe 6
Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach
Zenon Fajfer Pieśń słowronka
Piotr Fluks Nie z tego światła
Bogusław Kierc Dla tego
Artur Daniel Liskowacki Do żywego
Elżbieta Olak W deszczu
Karol Samsel Autodafe 6
Andrzej Ballo Bodajże
Wenanty Bamburowicz Masy powietrza
Maciej Bieszczad Miejsce spotkania
Kazimierz Brakoniecki Oumuamua. Atlas wierszy światologicznych
Roman Ciepliński Schyłek
Zbigniew Chojnowski Tarcze z pajęczyny
Zbigniew Chojnowski Tyle razy nie wiem
Wojciech Czaplewski Dzieje poezji polskiej
Marek Czuku Nudne wiersze
Tomasz Dalasiński Przystanek kosmos i 29 innych pieśni o rzeczach i ludziach
Michał Filipowski Licytacja kamienia
Anna Frajlich Powroty [wiersze zebrane. tom 2]
Anna Frajlich Przeszczep [wiersze zebrane. tom 1]
Paweł Gorszewski Uczulenia
Jarosław Jakubowski Dzień, w którym umarł Belmondo
Bogusław Kierc Był sobie
Andrzej Kopacki Gra w hołybkę
Zbigniew Kosiorowski Metanoia
Franciszek Lime Formy odbioru. Poetyckie przekazy z Bezrzecza i Szczecina
Piotr Michałowski Światy równoległe
Dariusz Muszer Baśnie norweskie. tom 2
Ewa Elżbieta Nowakowska Gwiazda drapieżnik
Halszka Olsińska Przebyt
Uta Przyboś Jakoby
Agnieszka Rautman-Szczepańska Wypożyczalnia słów
Karol Samsel Autodafe 5
Karol Samsel Fitzclarence
Julia Anastazja Sienkiewicz Wilowska Planetoida, pechowy graf i wielka filozofia. Opowieści z przedwojennego Tuczna i okolic
Bartosz Suwiński Dutki
Inka Timoszyk Nieskończoność podróży
Sławomir Wernikowski Partita
Alex Wieseltier Krzywe zwierciadło
Kenneth White Ciało absolutu
City 5. Antologia polskich opowiadań grozy
eleWator. antologia 2012-2021. proza
Henryk Bereza. Krystyna Sakowicz. Korespondencja
17 sierpnia, środa, 2
Powietrze tu wchodzi samo. Dobrze mi. Planujemy dzień: muzeum ikon, może Sokółka lub szlakiem tatarskim. Śniadanie w sali balowej. Dużo wódki, wina i piwa. Rosjanie w drodze do Warszawy planują jakieś interesy. Rodzinnie siedzą, zakąszają, piją. Jedzą jogurt i ciastko. Opaleni, skupieni, milczący. Nie dochodzi mnie żadne słowo tylko melodia języka Szołochowa. Czy tu pachnie wojną?
Do południa do muzeum ikon, a potem do monasteru, któregośmy widzieli wczoraj. Ikony z Sanoka jakoś mnie zaspokoiły w tym dziwnym kulcie koloru złotego, niebieskiego, czerwonego. Do dziś ikony robione są wedle starej receptury: deska gruntowana z domieszką oleju lnianego, miodu i czosnku, farby robione z pigmentów naturalnych, potem kolejność układania warstw. Zaczyna się w tych tradycyjnych od złota, bo niby że to boskie światło. Dopiero potem przychodzą postacie. Jako że ten świat nie zna perspektywy i półcienia czy cienia, więc dodaje patrzącemu otuchy. Oprowadzająca po muzeum ikon młoda dziewczyna ze wschodnim akcentem opowiada o ikonach tak, jakby to był cały świat. Może i ma rację. Jest chuda i brzydka. Ma na sobie dżinsy i bluzę czy koszulę flanelową. Ktoś z grupy zadaje pytania o sprawy nieistotne. Nie słucham. Patrzę na setki ikon beznamiętnie. Najładniejsze chyba te kalendarzowe. Na każdy miesiąc inny święty. Próbuję odcyfrować napisy ruskie, ale za małe mimo okularów. A potem dochodzą jeszcze dziesiątki ikon zachodnich ze świętymi jak z płócien Rubensa. Może jednak nie?
© Maciej Wróblewski