18 sierpnia czwartek, 2
Planujemy trip do Sokółki. Sprawdzamy w pożytecznej sieci, bo nasz przewodnik nieszczegółowy. Viola pracowicie spisuje informacje, komentuje. Boże, ile bym dał za taką żonę!
Powtarzamy pół drogi wczorajszej. Kierujemy się przez wioski i wioszczyny w kierunku Sokółki. Mijamy z rzadka rozsiane wioszczyny lub siedliska. Najczęściej jednak są to pojedyncze opuszczone pod lasem chałupy z obejściem. Czasem widać jak dym się unosi i ludzie kręcą, więc domostwo żyje. Tu wciąż drewno dominuje. Puszcza cięta jest na wiele sposobów, ale nam drzew nie brakuje. Drogę budują drogownicy, ciekawie na nas spoglądają.
Znakomite drogi, nowe, równe jak do samego nieba. Wiele większych gospodarstw tylko z rzadka stoi, śmiga nowoczesnością. W Podłażnisko na ławce przy drodze siedzą trzej tutejsi, czyli zagraniczni. Pozdrawiają nas, a my ich. Mkniemy równościami do Sokółki.
© Maciej Wróblewski