Zaraz po kolacji wybrałem się na nocny (ganiałem każdego wieczora) spacer po Trestatevere, czyli po Zatybrzu, smakując wzrokiem podświetlenia dawnych budowli. Italczycy są tu bardzo pomysłowi, ożywiają sztucznym światłem rzymskie kamienie, co ma swoich - jak zauważyłem - wielbicieli. Stoją przed tymi kamieniami i namiętnie fotografują bądź nagrywają filmy. Nie bardzo potrafię zrozumieć sens takich działań poza chwilowym złudnym poczuciem, że uwiecznia się (sic!) zjawisko wyjątkowe, niepowtarzalne, piękne. Kamienie, kamienie.
+ + +
Moje sny są jak projekcje. Być może ma to związek z obrazami rzymskimi. Oniryczność ma postać ciągu kilku mgnień obrazowych i sensualnych, bez związku z tym, co za dnia widuję. Kiedy na chwilę budzę się po jednej projekcji, zaraz zapadam w sen i idę w projekcję następną i tak aż do rana. Wstaję oczyszczony z jakichkolwiek wspomnień, lekki i rześki mimo całodziennych marszów.
Mercoledi, 27 listopada 2013 (2)
© Maciej Wróblewski