nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Dziennik oslański, 9 sierpnia

2015-09-22 14:53

Późne rano z przetarciem oczu, powolność, ociężałość myśli. Śniadanie między rybami a serami. Drobne rozmowy gulgoczących Norwegów. Uśmiech. Z brzuszkiem mały Norweg uprzątający talerze za przepierzeniem czka. Zaraz potem Norweżka wygląda pyzato i na talerz nakłada musli. Zagryza śledziem, odchodzi z pełnym biustem.

Dzień bardzo gorący. Dziewczyny organizują się dość szybko, potem też szybko Justyna wraca do pokoju, żeby przebrać się na pogodę. Jest śródziemnomorsko i syto. Najpierw do katedry protestanckiej: ciasnej i tłumnej, z płaskim dachem, ułożonej na układzie krzyża, potem do opery wyrastającej z wody, rozłożystej. Taka wielka kra wbijająca się w nabrzeże. Rozciągał się z niej znakomity widok na starą część Oslo, obok której jeszcze piękniej wędrowały ku górze olbrzymy city: centra finansowe, hotele, banki, konsorcja. Tu wdzięk łączy się z poczuciem dopasowania się do tego, co dawne. W oddali, na nabrzeżu pływające fortece wszelkiej uciechy i zabaw: Ryal Princess przewyższała fortyfikacje, wijące się wzdłuż nabrzeża ciemną czerwienią cegieł, strosząca się ku zatoce i zupełnie dawnych i niedawnych dział, armat. Gdzieniegdzie czołg, pomiędzy którym postument wodza, żołnierza i dyplomaty. Norwegowie tłumnie pośpieszali w kierunku królewskiej orkiestry dętej, która w ceglastych strojach, z ozdobnymi biretami szła w bój. Skąd w nich ten pociąg do koszarów? Nie rozumiem. Niewielu turystów – niemal wyłącznie miejscowi, czyli oslańczycy.

© Maciej Wróblewski