Myślę o arcy-zawiłym języku Karla Rahnera i Herberta Vorgrimmlera w ich „Małym słowniku teologicznym”, maskującym prawdopodobnie pustkę wywodów. Oto przykłady. Hasło „Słowo”: „Ponieważ transcendencja ducha i zdolność pojęciowej negacji w analogicznym poznaniu bycia jako takiego umożliwia nam ujęcie i wyrażenie w słowach tego, co nie jest bezpośrednio i obiektywnie obecne w naszym zewnętrznym albo i wewnętrznym doświadczeniu, przeto właśnie słowo jest tym sposobem, w jaki Bóg staje się dla nas obiektywną (chociaż „analogiczną”) daną, Bóg sam w sobie i w swoim wolnym rozporządzeniu w odróżnieniu na przykład od nastroju, muzyki itd. (…)”. Hasło „Czas”: „…czas to przede wszystkim sposób stawania się skończonej wolności: wyjście od początku, nad którym nie ma się żadnej władzy, żeby zgodnie z własnym wolnym wyborem realizować swój byt jako własną możliwość i wreszcie dojść do nieodwołalnego, niepowtarzalnego spełnienia tego, co było założone. Czas bytu składa się więc z jedności i zróżnicowania tych momentów, które nie są czystym następowaniem po sobie różnych rzeczy (bo wtedy owe momenty nie byłyby fazami jednego wydarzenia), ale naprawdę tworzą jedną strukturę czasową”. (Przełożyli Tadeusz Mieszkowski i Piotr Pachciarek)