Złudzenia statystyczne – dotyczące wiary – dopadają mnie co jakiś czas nieustępliwie. Nie chcę przyjąć – cudownych nieraz – przedstawień Sądu Ostatecznego, takich jak w wyobrażeniach Michała Anioła czy Memlinga. Są na nich unaocznione nieliczne grupy przeznaczonych na zbawienie, albo na potępienie wieczne, ale jak się one mają do niezliczonych pokoleń ludzkich powołanych na ów Sąd po końcu świata? Te niewyobrażalne liczby wobec Jednego. Z ich mnogimi intymnościami.
Może wobec mojego (?) domniemanego ja (?) ustanowione jest (przypisane mnie) przewyższające Ty, będące kwantem (równym Całości) tego Jednego? I to ono mnie sądzi, osądza i ostatecznie osądzi? Wobec Jedynego Ciebie. Które jesteś To. W miłości nieograniczonej płcią gramatyki.
© Bogusław Kierc