nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Bazgroły, 08.09.2017

2017-09-08 15:08

„Migotliwe teraz” może się ukonkretnić w urnie z popiołem. Niesamowitość tego konkretu bywa wzmocniona przez kontekst innej obecności, kiedy bliskość ołtarza sytuuje urnę w bezpośrednim sąsiedztwie kielicha z krwią i pateny z ciałem prawdziwego Boga i człowieka, Jezusa.    
Dla niewierzących może to być („poruszająca”) martwa natura o mistycznym „zabarwieniu”. A dla wierzących?
Mam to przed oczami, wiem, czyj (?) proch jest w urnie, wiem, czyje Ciało jest opłatkiem na patenie, wiem, czyja Krew jest winem w kielichu – i co?
To, co się dzieje wokół tych sakramentalnych faktów, zdaje się zaprzeczać ich rzeczywistej obecności. Ksiądz bajdurzy, cytując świętego Pawła, wykrzywiając intymne zetknięcie Tomasza z Jezusem. Pierdoli o niedowiarku.
„Uczestniczę we mszy pogrzebowej”. Dlaczego nie – żałobnej? Wiem, kim była ta, której proch (popiół) zmieścił się w urnie. Wierzę, Kim jest ten (jej sąsiad), który zmieścił się w mące zmieszanej z wodą i w winie (nawet byle jakim).
Wierzę, ze tych dwoje padło sobie w ramiona, śmiejąc się i obejmując najczulej, choć tamta, spopielona, najczęściej nie dawała wiary w przebaczające poczucie humoru tego Jedynego, który jest Synem Bożym. Jeśli w to wierzysz. Albo – nie wierząc – chciałbyś, żeby tak było. Albo – niech tak będzie, jeśli cię to uszczęśliwi.

© Bogusław Kierc