nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Garderoba cieni", https://dajprzeczytac.blogspot.com, 20.04.2024

copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2024


„Garderoba cieni” to zbiór zaledwie dwudziestu sześciu krótkich wierszy. Jednak tu wcale nie chodzi o ilość, bo jakość tych miniatur zachwyca!

Franciszek Lime potrafi budować nastrój w wierszu. To chyba najbardziej podoba mi się w jego książce. Nieustannie bowiem coś tu czujemy, i to z dużą intensywnością. Najczęściej będzie to niepokój, takie swoiste drżenie.

Poeta snuje swoją liryczną opowieść poprzez ciąg dziwacznych obrazów. W zasadzie tylko odmalowuje pewne obrazy, nie wchodzi w szczegóły, nie podpowiada. To zatem wyobraźnia czytelnika będzie miała tu sporo do powiedzenia!

Bo oto „Garderoba cieni” wita nas widokiem nagiej „czarnej matki”, pogrążonej w tańcu „swojego obłąkanego umysłu”. I właściwie z takim widokiem nas Lime pozostawia. Każdy następny wiersz wnosi dodatkowe informacje, ale zupełnie niczego nie wyjaśnia.

Czytelnik więc, pośród tych poetyckich cieni błąka się i próbuje wyczytać coś z ich kształtu. Jeden z nich to „ubóstwo”, inny przypomina „zło”. Wszystkie zaś mienią się jakimś zwątpieniem, niezrozumieniem i poczuciem totalnej bezradności.

Bohaterowie tomu są niczym obiekt do obserwacji, na podstawie jej zachowań poznajemy „zimną prawdę” o jej świecie i jest ona do granic zatrważająca. Błądzi, nie ceni siebie i sprzedaje się za „sukienki i szpilki”. Nauczona tradycją, karmiona wstydem.

Lime rozpościera przed nami dość niepokojące obrazy, bo oto kobieta jest zdolna „rodzić już tylko / zgniłe dzieci”, innej „obcięto włosy”, ktoś znów pije kawę ze swoja zmarłą matką.

Niektóre cienie są doskonale widoczne, a inne tylko majaczą pośród nocy, wiecznej ciemności. Można tu też poczuć się jak podczas spektaklu. Bo oto rozgrywa się przed nami pewne gra, ale my mamy dostęp jedynie didaskaliów. Wiersze z „Garderoby...” są właśnie takim opisem tego, co się dzieje na poetyckiej scenie.

W drugiej części zbioru pojawia się konkretne umiejscowienie (które można przeczuć wcześniej) – „oddział”. I jest to miejsce budzące grozę:

na oddziale nikt nie patrzy w oczy
ból jest prawdziwy
gorący piasek
pszczela żółć

boi się pisać wiersze
lekką ręką wkładać
je w ciepło i krew.

Zachęcam więc do zajęcia miejsca w pierwszym rzędzie tego osobliwego teatru i obserwowania nie tylko tego, co dzieje się przed nami, ale przede wszystkim, co wówczas kluje się w środku, jakie emocje się pokazują i co one oznaczają.
Kinga Młynarska


Franciszek Lime Garderoba cienihttp://www.wforma.eu/garderoba-cieni.html