nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Krzysztof Lisowski Wiersze dzisiejsze i dawne

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PONIEWCZASIE. Zybert Zofia

2023-12-10 14:34

ZYBERT ZOFIA (ur. w 1918 roku). Nie mogę się zdecydować. Zaglądam do „Księcia Marcina Lubomirskiego 1738-1811”, przerzucam „Twórczość poetycką Maurycego Gosławskiego”, więc niechybnie skoncentruję się na sybirakach: „W pewnym momencie wyszło z lasu kilkudziesięciu Jakutów. Próbowali nawiązać z nami kontakt, ale my nie rozumieliśmy ich języka (...). Wreszcie utworzyli koło i, trzymając się za ręce, rozpoczęli swój taniec polegający na jednostajnym przesuwaniu się po kole i kołysaniu się. Śpiewali przy tym gardłowymi głosami coś, co przypominało wycie zwierząt. Podobno tym tańcem i śpiewem wyrażają radość z przybycia gości, a tańczą czasem kilkanaście godzin, dopóki ktoś nie przerwie ich przywitania. Nam trudno było odwzajemnić ich radosne uczucia. Deszcz lał w dalszym ciągu. Jakuci wyli, a my byliśmy tak przygnębieni, że mieliśmy ochotę z rozpaczy zawyć razem z nimi”.
Maurycy Gosławski umknął mi na studiach („Nawet i w Polsce niektórzy / Wierszopisze piszą śpiewki”), zaniedbałem skądinąd nie tylko poezję Gosławskiego, wstyd się przyznać. Na lubelskiej polonistyce, zamiast zgłębiać nasze piśmiennictwo, wałkoniłem się i omijałem szerokim łukiem zasobne biblioteki.

Zofia Zybert: „Tam, gdzie sędzią była tajga a prokuratorem niedźwiedź. Wspomnienia z Syberii”. Wyd. III, uzupełnione i poprawione. NotaPress, Chorzów (2005), s. 95

[18 VII 2022]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki