ŻABCIA. Po sybirakach Bujalskich i Szyczewskich przyda się nam nieco wytchnienia. I nieco poezji. Skądinąd opowieść Anny Szyczewskiej-Domańskiej jest całkiem nieprawdopodobna, już dziś wspomnijmy, że Żabcię deportowano z Łucka: „W dniu 13 kwietnia 1940 r. w południe przyjechało NKWD (...). Pozwolono nam zabrać ze sobą naszego pieska – Żabcię; była ona z nami w Kazachstanie i wróciła do Polski. Dowieziono nas do Pawłodaru. Tam przewieziono nas na plac, a potem promem na lewy brzeg Irtysza”.
Przyrzekam nie zaniedbać wierszy Jerzego Rachańskiego i Leszka Zielińskiego, pozostańmy jednak przy relacji Szyczewskiej-Domańskiej: „W 1946 r. wraz z naszą Żabcią wróciłyśmy do Polski”. Wróciłyśmy, bo brat autorki, sybirak Waldemar Szyczewski, wstąpił do armii gen. Andersa (4 II 1942), służył w 3 Karpackim Pułku Artylerii Przeciwlotniczej.
[8 VIII 2023]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki