ODYŃSCY. Zapalam się do kolejnego pomysłu. Rezygnuję mianowicie ze słownika sybiraków, by napisać książkę pod tytułem „Pogrom ludności polskiej na Kresach Wschodnich po 17 września 1939 roku”. Albo jeszcze inaczej, nie rezygnuję ze słownika sybiraków (Adam Hewanicki, Bolesław Poznań, Wanda Zagrajska), pracuję usilnie nad wielotomowym słownikiem, jak i nad książką, w której na pewno przedstawię dramat rodzeństwa Odyńskich, Natalii i Jeremiego, deportowanych z Brześcia do łagrów Workuty w 1948 roku: „Na Polesiu powstała nowa tajna organizacja. Nazywała się Związek Obrońców Wolności, czyli ZOW. Oczywiście nie mogło mnie w niej zabraknąć. Byłam łączniczką i kursowałam między Brześciem, Kobryniem a Baranowiczami. Opiekowaliśmy się ludźmi represjonowanymi przez sowieckie władze. Dbaliśmy o cmentarze, zabytki. Sowieci niszczyli bowiem wszelkie ślady polskości. Chcieli, żeby nic po nas nie pozostało”.
[18 VIII 2021]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki