nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Jan Drzeżdżon Rotardania

Anna Frajlich Pył [wiersze zebrane. tom 3]

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Artur Daniel Liskowacki Zimno

Grażyna Obrąpalska Poprawki

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Uta Przyboś Coraz

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

Karol Samsel Cairo declaration

Andrzej Wojciechowski Nędza do całowania

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PISMO SZYBKIE, Wchodzenie i wychodzenie

2016-05-31 11:20

Mogę wchodzić i wychodzić, sny puszczone wolno, wpuszczone do jawy, każdy obdarzony duszą, do której nikt się nie przyznaje, Melania Klein staje w bocznych drzwiach zamku Gormenghast, dziewiętnastowieczna dama w kapeluszu, schodzi po dwu schodkach, z tej perspektywy dwudziesty pierwszy wiek wydaje się niemożliwy, muszę zawrócić, nawet nie chce mi się mówić, co jest mijane, mamy tu do czynienia z przykładem osobliwego zjawiska projekcji w przeszłość, dzieje się to podczas zmniejszania się Księżyca, nie wyciągam wniosków, aby świadomość nie wprowadzała zakłóceń, wystarczy wygląd świata jak przed kataklizmem: niebo ciężkie, ciemnoszare, drzewa wyrzucają w powietrze wiatr, sąsiad wychodzi w gumowcach, chociaż jeszcze nie pada, bardzo nisko przelatuje helikopter i czytam na pozostawionym, oderwanym skrawku o trąbach powietrznych, o wirach, które mają tendencję do zakręcania, a nic nie porusza się ruchem wirowym samo z siebie, galaktyki, ciała niebieskie, też musiały zostać chociaż raz popchnięte, odwracam papier - z drugiej strony coś innego.

© Marta Zelwan