copyright © https://dajprzeczytac.blogspot.com 2023
Lekturę dyptyku „Odsieb” zaczęłam od drugiego tomu, „Dla tego”. Jednak ta odwrotna kolejność w niczym nie popsuła mi przyjemności obcowania z tekstami Bogusława Kierca.
„Był sobie” to obszerna książka. I niezwykle zaskakująca. Mamy tu bowiem wiersze, opowiadania, krótkie formy quasi-eseistyczne, próby dialogowe, a nawet i zapis rozmowy z autorem. Ale po kolei.
Z pewnością kolejność poszczególnych części ma swoje znaczenie. Toteż zacznijmy od początku. Po wierszu wprowadzającym (motcie) poznamy dziewięć „Aspektów”. Każdy z nich zrealizowany nieco inaczej. Wszystkie przynoszą kolejne rozpoznania i prowadzą do punktu kulminacyjnego – podsumowania tych rozważań.
Przewodnikiem po świecie „Był sobie” jest chłopiec („Książę z bajki”?). Chłopiec, który buduje swoją tożsamość, określa własną przestrzeń, ale i swoje miejsce w świecie. Uwielbia oglądać przedstawienia teatru lalek („a teatr lalek nie jest wszak z przeznaczenia teatrem dla dzieci”). Ze swoich obserwacji już wie, że życie i teatr mają wiele wspólnego. Czy zatem jesteśmy aktorami w teatrze życia? Czy istniejemy prawdziwie czy może tylko odgrywamy rolę, którą ktoś nam napisał? I co tak właściwie jest naszą „naprawdą”?
„Aspekt II” to utwór sceniczny („Naprawda”) – podmiot/narrator (którego świadomie nie chcę nazywać autorem, choć zapewne ma z nim wiele wspólnego) przedstawia nam to, o czym mówił wcześniej, w formie zmaterializowanej w sztukę sceniczną. Ach, jakaż to fascynująca gra sensów, samopoznania, filozofii i języka! Objaśnia nam się w niej poczucie odrębności i tożsamości, której nie określa wiek czy płeć, a świadomość! Do tego dochodzi jeszcze jedna sfera poznawcza – tajemnica „erotyczna”.
Świat odgrywany jest podobny do tego nam znanego. W zasadzie to zbiór elementów powyciąganych z rozmaitych teorii, z tradycji, z wyobrażeń i wierzeń. To zatem zlepek tego, co znajome i już oswojone. Kierc wprowadza w te obszary zadziwiające figury i oddaje im głos. Lalun, Zalota, Samolotnik, Wzorza, Chwilozof. I Lalka – obiekt najważniejszy, symbol, byt sekretny i jednocześnie ten najbardziej powszedni.
W pojmowaniu świata i istoty bytu wszyscy zdajemy się być dziećmi. Toteż tak lubimy wszelkie bajki czy baśnie, w którym aksjologia bywa najbardziej transparentna. I Kierc tworzy przestrzenie iście bajkowo-baśniowe, choć jego światy nie bywają wcale tak jednoznaczne ani do zrozumienia, ani oceny. To literatura, która wymaga przeżycia oraz głębokiej myśli. I warto poczynić ten wysiłek.
Wchodzimy tu naprawdę w głębokie rozważania egzystencjalne. Niezwykle fascynujące kwestie daje nam Bogusław Kierc pod rozwagę. A sprawa jest o tyle zachwycająca, że „Był sobie” czytamy właściwie z dwóch perspektyw. Jednocześnie jako czytelnik z pewną już kompetencją, który będzie stopniowo odkrywał wszelkie konteksty i przesłania, ale z drugiej strony – czytamy to także przez ten filtr dziecięcej fascynacji światem, czy może raczej fascynacji odkrywaniem świata. To przejawia się też poprzez język – rymowanki, celowe przejęzyczenia, przestawienia głosek (np. „cię-mność”), itp.
Ale jeszcze słowo o chociaż kilku tematach, jakie podejmuje głos prowadzący tego zbioru. Wydaje mi się niezwykle inspirujące wchodzenie w sensy metafizyczne, w odkrywaniu prawd uniwersalnych oraz wszelkie reinterpretacje dzieł literackich czy motywów biblijnych. Jeśli nie w znaczeniu ogólnym, globalnym, to z pewnością intymnym. O ile więcej będziemy wiedzieli po lekturze „Był sobie” niekoniecznie o świecie, ale o nas samych!
Najwięcej mówi się o lalkach i teatrze, to już było zaakcentowane. Bohaterowie tekstów Kierca rozpatrują „lalkowatość” i „teatralność” nie tylko w odniesieniu do siebie i w próbach zdefiniowania owego ja, ale też w relacjach z innymi, w konstrukcji świata w ogóle. Niemniej to odkrywanie własnej duszy jest najbardziej fascynującym zjawiskiem. Chłopiec, nasz przewodnik po tym tomie, dość szybko zyskuje świadomość samego siebie, choć nie równa się to wiedzy o sobie samym. Jest przekonany, że ja prawdziwy mieszka wewnątrz ja przebranego, toteż na różne sposoby usiłuje wydostać tego wewnętrznego na powierzchnię. Pierwszym i niejako naturalnym sposobem wydaje się więc doświadczenie seksualne (autoerotyzm). Potem te poszukiwania przenoszą się na relacje międzyludzkie. A to już prowadzi do rozmaitych komplikacji.
Kierc dobiera świetne tytuły swoich książek. „Był sobie” też jest fascynującym zaproszeniem dla wyobraźni. Sporo w zbiorze motywów bajkowych, a zatem „był sobie” może być aluzją i pokazaniem własnej wersji swojej baśni (często tym zwrotem rozpoczynały się teksty, m.in. popularnej kołysanki czy – jak podaje autor – „Księżniczki na ziarnku grochu”). „Był sobie” określa też stopień wsobności bohatera wierszy. I staje się kluczowym tematem rozważań filozoficznych – czy żyjemy „sobie”? A przecież i pojęcie „bycia sobie” tak mocno się rozgałęzia, że właściwie można by na ten temat napisać kolejną książkę...
Kinga Młynarska
Bogusław Kierc Był sobie – http://www.wforma.eu/byl-sobie.html