Przyglądam się mieszkańcom Karaczi. Kobieta zatrzymuje doświadczenia gestami. Bolą ją od tego dłonie, głowa i przekształcone fragmenty doznań. Przekombinowałaś – powiedziała Asma i zasyczała obco. Doświadczenie zrodziło się ze zmysłów i świąt wypisanych na kartkach kalendarza. Najjaśniejsza gwiazda przywraca nadzieję. Tak mówię, chociaż od dawna nie wierzę w obrzędy i w to, że można z mozaikowej układanki wyprosić coś dla siebie. Coś ugrać... Można jedynie przegrać, jak przegrywa się w państwa miasta. Dla Asmy teraźniejszość nie ma nic wspólnego z ramówką lokalnego radia. Z moją również. Tłumaczę jej drogę do Moydrum Castle. Nigdy nie słyszała o U2, chociaż zna na pamięć wiersz Yeatsa o łabędziach. Jedno z drugim nic nie łączy, oprócz zieleni.
© Małgorzata Południak