nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

NOTES, Notatki paryskie 2 (1)

2023-10-05 11:32

Uważnie obserwuję z samolotu ziemie francuskie nieopodal niewielkiego miasteczka Beauvais w departamencie Oise, na którym za chwilę wyląduję. Trzeba powiedzieć, że w przeciwieństwie do polskich (a mam tu na myśli francuskie ziemie rolne) są to ziemie pod najmniejszym względem niedotknięte parcelacją – są obszerne, komasowane raczej aniżeli sparcelowane, z lotu ptaka, którym w tej chwili dysponuję, przypominają rozległe sakwy, kieszenie, nasuwają na myśl „rozbijanie dzielnicowe” przestrzeni, łatanie niedoskonałości potężnymi łatami niewydzielonych nawet porządnie dystryktów. Ziemie owe wyglądają na zdrowe, a to znaczy, że nie padły ofiarą skocznych szaleństw i obsesji niepewnego siebie klasyfikatora, udziałowca, reglamentarza (i pewnie już raczej nie padną). Zresztą, niech by wziąć przy sobie departament Oise oraz Mazowsze, a jedno będzie antypodyczne względem tego drugiego – tak jak antypodyczne są parcelacje ziem z Polski od 1864 roku i komasacje ziem z Francji, właściwie dokładnie w tym samym czasie (skutek międzyprowincjonalnej, międzydepartamentalnej, rewolucji przemysłowej we Francji).
To aż dziwne, że przy takiej ziemi – przy takiej podstawie, przy takiej „gwarancji rolnej” – Francja nie porodziła dla siebie jakiegoś francuskiego Tołstoja. „À la recherche du temps perdu” jest – aby wziąć tutaj pierwszy przykład z brzegu – tak bardzo mało agrarne... Proust nie potrafi literacko „skapitalizować” narzucającego mu się z całą mocą potencjału sprawnej medytacji agrarnej – czemu nie patrzy na Balbec jak na ziemię agrarną, czyli na typowy areał, wzrokiem naszego Niechcica, dajmy na to? Co złego w wielkiej epopei rolnej pisanej z wysokości przekarmionego parnasizmem oraz symbolizmem Paryża? Może byłby zdolny do podobnej epiki Charles Baudelaire lub Leconte de Lisle? To przecież może być epopeja agresywna w swoim wyrazie – „studiowałem inżynierię rolniczą”, wyznaje Michel Houellebecq w mowie wygłaszanej z okazji przyznania mu Nagrody Spenglera – może z wiekiem to on, dokonawszy, oczywiście, osobliwej konwersji, co chyba jest możliwe po „Anéantir”, stanie się francuskim Tołstojem, albo – co na jedno wychodzi – niemożliwością Tołstoja we Francji. Chcąc, jak dwa lata temu, dotrzeć na stację naukową na Lariston 74, obchodzę Łuk Triumfalny, myśląc, że we Francji – choć Francja już o tym po Balzaku nie pamięta – na początku była ziemia: a ziemia była u Boga i Bogiem była ziemia.

© Karol Samsel