To była pułapka, wpadliśmy w siebie. Przyznaj się do imienia, przeciwności losu, kwiatowego szypru. Szyfru spisanego z nadgarstków. Kryję się w liczbach nieparzystych, w śniegu porzuconym przed drzwiami, w zabawnym dialogu z Paddy'm. Jestem tym, co przeczytasz. Kodem na frontowej ścianie domu. Ułożonego wśród spękanego muru z wypalonych cegieł, w pośpiechu lepionych metaforą. Gdybyśmy zapomnieli kim jesteśmy, dałoby się opowiedzieć historię umocowaną w sensie? Jaka jest jego siła, bezmiar. Przekształci mnie w olbrzymkę. Dość miniatur, skrótów, urwanych strumieni, poszatkowanych tajemnic. Spływają zużyte, wykrzyczane i przeklęte. Masz coś, czego nie chcę. Blade ciało, śmiertelność. Kilka życzeń. Brniemy w siebie, wypatrujemy granice wolności.
© Małgorzata Południak