ZELENAY TADEUSZ (1913-1961). Po raz ostatni zaglądam do tekstów Tadeusza Zelenaya. Z jego „Modlitwy” uszczknijmy jedną zwrotkę, bo czymś trzeba się inspirować: „Wobec ciężaru godzin, melancholii, żalu / (Żal ma oczy błękitne i pachnie świerczyną), / zamykam się sam w sobie, od gwiazd się oddalam, / ginę. A jeszcze nie wiem, czy na pewno ginę”.
Intryguje mnie twórczość Anny z Martynowiczów Zelenay, ale jak dotąd nie czytałem autorki „Zielonej hemoglobiny”. Utknąłem na dobre przy „Zamieci” jej męża. Guzdram się w nieskończoność przy swoich mistrzach, polecam zwłaszcza sonet Tadeusza Zelenaya pod tytułem „Fatum”.
Tadeusz Zelenay: „Zamieć”. Nakładem Autora. Kempten 1946, s. 47
[13 VII 2018]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki