nowości 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

książki z 2023

Andrzej Ballo Niczyje

Maciej Bieszczad Pasaże

Maciej Bieszczad Ultradźwięki

Zbigniew Chojnowski Co to to

Tomasz Dalasiński Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach

Kazimierz Fajfer Całokształt

Zenon Fajfer Pieśń słowronka

Piotr Fluks Nie z tego światła

Anna Frajlich Szymborska. Poeta poetów

Adrian Gleń Jest

Jarek Holden Gojtowski Urywki

Jarosław Jakubowski Baza

Jarosław Jakubowski Koń

Waldemar Jocher dzieńdzień

Jolanta Jonaszko Nietutejsi

Bogusław Kierc Dla tego

Andrzej Kopacki Życie codzienne podczas wojny opodal

Jarosław Księżyk Hydra

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito w podróży

Franciszek Lime Garderoba cieni

Artur Daniel Liskowacki Do żywego

Grażyna Obrąpalska Zanim pogubią się litery

Elżbieta Olak W deszczu

Gustaw Rajmus >>Dwie Historie<< i inne historie

Juan Manuel Roca Obywatel nocy

Karol Samsel Autodafe 6

Kenneth White Przymierze z Ziemią

Andrzej Wojciechowski Budzą mnie w nocy słowa do zapisania

Wojciech Zamysłowski Birdy peak experience

City 6. Antologia polskich opowiadań grozy

MACHNIĘCIA, Bieszczadzki smalec 9

2016-07-27 14:46

Ale największy szał jest z tymi ich ubiorami: żółte kurciny, czapki takież i rajtuzki niebieskie noszą na sobie dzieci do lat 12, potem idą stroje monochromatyczne zielone, przetykane modrymi plecionkami na rękach, głowach i udach, a potem jest zupełna dowolność. W swetrach coraz się mniej po Bieszczadach chodzi. No i patyki czy kije. O mój ty Jedyny – na co im te cholerne druty. Tylko ziemię kłują i gówno z tego mają. Uzbrojeni jak na jakąś potyczkę idą tykając patykami tego bieszczadzkiego masła, smalcu, śmietany. W ogóle stroje robią się takie sportowe bardziej, wydumane w swoich krojach, zupełnie nie pasujące do bieszczadzkiego smalcu. Do smalcu najbardziej pasował sweter i zamaszyste pionierki.

W Bieszczadach największą wartością jest but dobry, solidny na podeszwie membranowej wiązany kolorowymi sznurówkami oraz peleryna. But musi dobrze wleźć w masło, miód i smalec. Peleryna na wietrze chodzić musi i straszyć deszcz zwykły w Bieszczadach. No więc jak my z Przem na Bukowym Berdzie schodzili i wchodzili patrząc na rozłożystości połoninne, to te wszystkie rzeczy widzieliśmy.

© Maciej Wróblewski