nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

WĘDROWNICZEK, Obywatele świata (do fotografii Jacka Solińskiego)

2017-02-28 15:00

Dziecko

Co ci się nie podoba? Że przyszedł nie wiadomo skąd i ma wiatr we włosach? Że nie ma co jeść i prosi cię o kawałek rozmowy? Że wprawia cię w zakłopotanie, bo nie wiesz, co o tym wszystkim myśleć?
Podświadomie czujesz się lepszy, a jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że to nieprawda. Bo to on jest dzieckiem gorszego Boga, ale właśnie dlatego budzi w tobie respekt. Masz wyrzuty sumienia, które natychmiast gasisz krótkim: „Sam sobie winien”.
Przecież za to odpowiadają inni. Przez nich nigdy nie byłeś sobą, nie byłeś dzieckiem, które teraz wyciąga do ciebie porcelanową rękę.


Biedny chrześcijanin patrzy na ulicę

– Nie mam pieniędzy, mam tylko kartę.
– Wziąłby się za pracę, leń jeden.
– Nie, dziękuję.
– Nie dam ci pieniędzy, masz bułkę.
– On zaraz kupi sobie piwo.
– Szkoda go, taki młody.
– A może to narkoman?
– Ludzie, miejcie trochę serca.
– I tak niedługo się wykończy.
– Niech ma na chwilę przyjemności.
– Tylko nie mieszajcie do tego Boga.


Ten jeden dzień

To mogło się wydarzyć w twoim pokrytym kurzem i głodnym świata, pospolitym mieście. To mogła być twoja jaśminowa dziewczyna, którą codziennie spotykałeś, gdy wyprowadzała psa na spacer.
To mogło się wydarzyć w Łodzi – na placu Wolności, w Parku Poniatowskiego, na Księżym Młynie. To mógł być twój pies i twoje małe szczęście, o którym wiedziałeś, że przyszło znikąd.
To mogło się wydarzyć w roku 1899 przy Piotrkowskiej 120 w Teatrze Żywych Fotografii braci Lumière, gdy najbardziej zapatrzony byłeś w jej chabrowe oczy.
To mogło się wydarzyć w twoim nieprzespanym śnie, niepodległym nicości sercu.

© Marek Czuku