Piszę. Boli mnie każde słowo
wydobyte z kamieniołomu milczenia.
Mam rękę na temblaku tradycji.
Trawię papierowe kule czasu.
Trwam przy biurku, które
barykadą jest; które
broni, chroni, a nawet karmi.
Rozdaję uściski jak sczerniały prorok,
zachowuję pozory, pytam, błądzę.
Ale ja nie tego chciałem.
PS. Ten mój wiersz pod pierwotnym tytułem Usprawiedliwienie jest sprzed prawie trzydziestu lat. Rażą mnie w nim teraz metafory dopełniaczowe typu „kamieniołom milczenia”, „temblak tradycji” czy „papierowe kule czasu”, mało odkrywczy jest też obraz biurka jako barykady. Postanowiłem jednak ten utwór przypomnieć, bo chyba w jakimś stopniu oddaje on twórczy niepokój i niedosyt, a także alienację artysty, jego niepewność i niepogodzenie ze światem. To mnie, to nam pozostało; tacy byliśmy, jesteśmy, będziemy. Amen.
© Marek Czuku