Może właśnie w roku siódmym postanawiany jest inny czas, nowe ujęcie, swobodny dostęp. Może założona będzie nowa wyspa, jej odświętny brzeg już został nakreślony. Przybędzie Okrop, jeden z tych śniących czy śnionych, którzy do ostatniej chwili wahają się, być czy nie być, gdyż ustępują ludzkiemu wyglądowi. Wyrosną miasta z czarnej ziemi uniwersalnej, takiej, jaką wsypuje się do doniczek i będzie padał złoty deszcz okrągłych kropel o średnicy pięciu, siedmiu centymetrów, tak jak to się już zdarzyło w obrazach snu, ich przejścia w realność nikt nie zauważy. Trzy dni przed nowiem wiersz o duszy niesionej w tym deszczu, schowanej w węzełku światła, przeczytałam jako już gotowy.
© Marta Zelwan