Mimo cienkich podeszew nie odczuwam już różnic w grubości kamieni, chodzi się tak samo. Dniem i nocą. Dlatego podpisuję kolejną umowę na wywożenie śmieci i mówię podwójnym językiem. I chociaż nie mam telewizora, w wolnych chwilach idę pogadać z sąsiadką o kinematografii, później przystępuję do dzieła. Z odzyskanych cegieł układam kształt drogi, która prowadzi do samouświadomienia. Pozostaje jeszcze kwestia kółek, które zapadają się w mokrą ziemię, z trudem wyciągam na jezdnię zielony kubeł. Później przejedzie autobus, po nim chłopaki opróżnią pojemniki. I tak skutki erozji odczują późniejsze pokolenia. Jednak coś pozostawię po sobie, coś. W całej tej historii najważniejsze jest myślenie o innych, później o sobie.
© Małgorzata Południak